Mit dem Klick auf „Geht klar!“ erlaubst du uns Cookies zur Verbesserung und Personalisierung unseres Shops, zur Analyse und zu Marketingzwecken auf unserer Website, Social Media und auf Partnerwebsites zu nutzen. Alternativ kannst du dem Verwenden von Cookies auch nicht zustimmen - in diesem Fall verwenden wir lediglich notwendige Cookies. Mit dem Klick auf "Einstellungen" kannst du deine Cookie Präferenzen auswählen. In der Cookie-Richtlinie kannst du die Cookie-Einstellung jederzeit ändern und die Einwilligung widerrufen. Mehr Informationen findest du in unserer Datenschutzerklärung.
Hier kannst du das Tracking und die Analysetools auf unseren Websites zulassen oder ausschließen.
Ihr Browser ist derzeit nicht eingestellt, um Cookies zu akzeptieren.
Bitte schalten Sie diese Funktion ein oder überprüfen Sie, ob Sie ein anderes Programm haben, um Cookies zu blockieren.

Phil Rind zasługuje na szacunek. Bo - po pierwsze - to facet o otwartej głowie i jasno poukładanych priorytetach. A po drugie - to wokalisto/basista odpowiedzialny za powstanie thrashowych klasyków, których siła rażenia nie słabnie wraz z upływem czasu.
Takim klasykiem- bez dwóch zdań - jest chociażby "The American Way" album, na którym znalazło się miejsce także na utwór stanowiący swoisty pean na cześć muzycznej otwartości i wychwalający muzykę: Prince'a, Mr. Bungle i hip-hopowców z NWA. Kto wie, być może to właśnie ta deklarowana w "31 Flavors" otwartość muzyków sprawiła, że krążek z 1990 roku jest tak doskonały.
Surowa agresja debiutanckiego "Ignorance" ustąpiła miejsca większemu wyrafinowaniu (zwiastowała to już EP "Surf Nicaragua"). A zwycięską formułę kontynuowały kolejne albumy "Independent" i "Heal" (po nagraniu tej ostatniej płyty perkusista Dave McClain zasilił skład Machine Head.
Podopieczni Glorii Cavalery - to one de facto odkryła i wypromowała Sacred Reich - od samego początku w swojej twórczości nie stronili od tematów ważkich i zaangażowanych. ("Who's to Blame" o kłopotach, jakie spotykały m.in. Ozzy'ego Osbourne'a i Judas Priest z powodu samobójstw amerykańskich nastolatków, antywojenny "Surf Nicaragua", proekologiczny "Crimes Against Humanity", antyrasistowski "Blue Suit, Brown Shirt").
A mocny przekaz łączyli z mocną muzyką.
Kariera zespołu zatrzymała się w 2000 roku. - Akurat w tym czasie, wszystko zaczęło powoli się psuć. Nie było już tak kreatywnej atmosfery jak wcześniej, więc postanowiliśmy się rozstać. Nie było żadnych kwasów między muzykami. Po prostu nadszedł czas na to, by spróbować czegoś innego - tłumaczy wokalista.
W 2006 roku Sacred Reich powrócili na sceny. Ale póki co lider zespołu nie daje fanom nadziei na to, że doczekają się premierowego materiału. - Nauczyłem się hołdować twierdzeniu: nigdy nie mów nigdy, ale to bardzo mało prawdopodobne, że kiedykolwiek powstanie nasz nowy album - podkreślał Rind. W EMP wciąż liczyliśmy na to, że Phil zmieni zdanie. I nie zawiedliśmy się.
W roku 2019 SR powrócili z albumem "The Awakening". Do składu powrócił Dave McClain, a młodziutki Joey Radziwill zastąpił oryginalnego gitarzystę Jasona Raineya. Roszady personalne nie przeszkodziły w przygotowaniu krążka, który śmiało można postawić obok klasycznych dokonań zespołu. Sacred Reich są w formie. To słychać - na płycie, widać - na koncertach i czuć - gdy do serca trafiają słowa Phila, który lubi zarażać ze sceny pozytywnym przekazem.