Mit dem Klick auf „Geht klar!“ erlaubst du uns Cookies zur Verbesserung und Personalisierung unseres Shops, zur Analyse und zu Marketingzwecken auf unserer Website, Social Media und auf Partnerwebsites zu nutzen. Alternativ kannst du dem Verwenden von Cookies auch nicht zustimmen - in diesem Fall verwenden wir lediglich notwendige Cookies. Mit dem Klick auf "Einstellungen" kannst du deine Cookie Präferenzen auswählen. In der Cookie-Richtlinie kannst du die Cookie-Einstellung jederzeit ändern und die Einwilligung widerrufen. Mehr Informationen findest du in unserer Datenschutzerklärung.
Hier kannst du das Tracking und die Analysetools auf unseren Websites zulassen oder ausschließen.
Ihr Browser ist derzeit nicht eingestellt, um Cookies zu akzeptieren.
Bitte schalten Sie diese Funktion ein oder überprüfen Sie, ob Sie ein anderes Programm haben, um Cookies zu blockieren.
Choć debiutancki "Like An Ever Flowing Stream" po wsze czasy pozostał punktem odniesienia dla wszystkiego co przez kolejne dwie dekady nagrywali muzycy Dismember, to niezłomną wiarą w ekstremę i tym jakże przyjemnie łaskoczącym uszy chrzęszczącym, piaszczystym soundem gitar, zespół zdobył dozgonny szacunek rzesz fanów Svensk Dödsmetal.
Bez dwóch zdań Dismember zasłużył sobie na szczególne miejsce w historii gatunku.
W 2011 roku, po 23 latach wydawało się, że kariera jednego z najważniejszych przedstawicieli szwedzkiej szkoły death metal dobiegła końca. Pierwszy band z grona tworzących Wielką Czwórkę skandynawskiej mielonki - powszechnie zalicza się do niej: Entombed, Unleashed, Grave i właśnie Dismbember - zszedł ze sceny. Rok 2019 przyniósł jednak informację o koncertowym powrocie i rozbudził apetyt na więcej.
Zanim muzycy ze Sztokholmu dochrapali się statusu death metalowego Iron Maiden - i bynajmniej nie chodzi tu o komercyjny sukces - a umiłowanie do klasycznych melodii, gitarowych dwugłosów i synchronicznych scenicznych układów choreograficznych - przeszli długą drogę.
Kluczowym jej etapem okazało się podpisanie papierów z niemiecką Nuclear Blast, a następnie wydanie pod jej szyldem albumów tak znakomitych, jak wspomniany już debiut, "Indecent and Obscene" i "Massive Killing Capacity". Na tych materiałach zaraźliwa przebojowość sąsiaduje z opętańczymi nawalankami Freda Estby'ego ("Soon to Be Dead", "Skin Her Alive") i wrzaskami, które z gardzieli niezmordowanie wydobywa Matti Karki.
"Massive Killing Capacity" z hiciorowatym "Casket Garden" po raz pierwszy tak dobitnie unaocznił inklinacje do wplatania heavy metalowej melodii. Muzycy chyba uznali jednak, że zrobiło się nieco zbyt łagodnie. Dlatego kolejne albumy – po kolei: "Death Metal", "Hate Campaign", "Where Ironcrosses Grow" i "The God That Never Was" - oznaczały powrót do zdefiniowanego na debiucie klasycznego death metalu. Gatunku, w którym muzycy Dismember czują się lepiej niż dobrze.